1944 ACROSS THE RHINE
kategoria: strategia i symulacja czołgu
Microprose to FIRMA, której produktów nie trzeba specjalnie reklamować, czy też zachęcać do ich kupna. Jest to bezsprzecznie jeden z najlepszych zespołów wydających gry strategiczne i symulacje, których tytuły były przebojami na wszystkich najpopularniejszych typach komputerów (Commodore, Amiga, PC). Pierwsze zwiastuny nowej produkcji Microprose, noszącej tytuł „Across The Rhine”, miały miejsce ponad półtora roku temu i zapowiadały symulację czołgu z okresu drugiej wojny światowej w otoczce taktycznej rozgrywki na polu bitwy. Brzmiało to trochę jak zapowiedź nowej wersji gry M-4 Sherman, ale czemu nie? Dobrego nigdy dość! Wszyscy zagorzali zwolennicy tego typu gier (w tym oczywiście i ja) cieszyli się na wieść o narodzinach tego projektu oraz jego realizacji i z niepokojem wyczekiwali dnia wydania. Niestety marzenie o nowym Shermanie pękło jak bańka mydlana wraz z instalacją na dysku gotowego 1944 Across The Rhine. Dlaczego? Dlatego, że to zupełnie nowa gra. Podobna tematycznie do starego M-4, ale o wiele cięższa gatunkowo i zdecydowanie lepsza jakościowo od wszystkich poprzednich tego typu produkcji. Z zapowiedzi wynikało, że będzie to symulacja czołgu z elementami taktyki, gdy tymczasem otrzymujemy pełnowymiarową grę strategiczną z jednoczesną możliwością zasmakowania walki z perspektywy czołgisty. Dzięki takiej konstrukcji gry odpada więc także teoria kolejnej mutacji szalonego Team Yankee, czy ulepszonej wersji topornego M-1 Abrams. Do czego w takim razie można porównać Across The Rhine? Graficznie zbliżony jest do Panzer General (naturalnie bez infantylnych animacji), ale także (i to z bardzo wielu względów) do PATRIOT. Tak, dobrnęliśmy wreszcie do celu. Interfejs użytkownika, sposób jego prezentacji i zarządzania oraz potężna, rozbudowana machina konfiguracyjna gry to po prostu zmodyfikowany Patriot. „Zmodyfikowany” to znaczy nowocześniejszy i lepszy. Oczywiście nie w sensie logistycznym, ponieważ zespół Three Sixty (uwielbiany przez mnie i całą ogromną bandę niedowidzących, skostniałych i wiecznie zalęknionych domorosłych Shwarzkopfów od czasu „Harpoon”) jest chyba nie do pokonania w tej materii, ale prostszy, bardziej użyteczny i czytelny. Skoro już jesteśmy przy tak konkretnym porównaniu tych dwu gier to należy zdecydowanie podkreślić, że poza dużym podobieństwem wielu elementów, w 1944 Across The Rhine można p o g r a ć! Ta GRA, to nie są żadne sztabowe gdybania. W tej GRZE możesz zginąć, jeśli w porę nie podciągniesz odwodów, będziesz się wahał, czy wystawisz głowę z czołgu w nieodpowiednim momencie.
Doskonały program instalacyjny, zawierający opcje natychmiastowego testowania konfigurowanych podzespołów komputera, pozwala na zdefiniowanie imponujących, dostępnych w czterech wariantach, rozdzielczości obrazu (od 640×480 aż do 1280×1024). Nie jest to jednak jeszcze jeden zbędny ozdobnik, a tylko chęć udostępnienia użytkownikowi możliwości indywidualnej konfiguracji wyglądu późniejszej gry. O komforcie i pomocy, jaką oferuje ta część programu instalacyjnego, przekonać się można zaraz po wkroczeniu na pole bitwy, gdy w jednym czasie otwartych jest kilka skalowalnych okienek operacyjnych, mogących wzajemnie się zasłaniać.
Grać można zarówno po stronie amerykańskiej jak i niemieckiej. Do rzeczy osobistych należą różne standardowe drobiazgi, ale także pamiętnik i kasetka z medalami. Na początku wybrać należy stopień wojskowy (od sierżanta, przez porucznika i kapitana, do majora), którego ranga określa maksymalne możliwości dowodzenia odpowiednimi jednostkami oraz sposób gry (pojedyncza bitwa, kampania czy utworzenie własnego scenariusza). Następnie należy skonfigurować poziom realizmu, który poza zupełnie trywialnymi opcjami, typu limitowane paliwo czy amunicja, posiada możliwość włączenia do gry takich czynników jak morale żołnierzy, informacje wywiadu, czy stopień wyszkolenia i sprawność oddziałów. Ta ostatnia opcja jest doskonale rozwinięta, gdyż nie tylko pozwala na tradycyjną klasyfikację (w rodzaju: żółtodzioby, weterani, elita), ale i ustawienie „historyczne”, jakie by ono nie było.
O ile wybranie pojedynczej bitwy dobre będzie na początek, aby poznać mechanizmy i możliwości działania w terenie, to jednak pełen smaczek gry osiągniemy dopiero po rozegraniu kampanii. W wariancie historycznym można zapoznać się ze szlakiem bojowym wybranych jednostek i wybrać interesujący nas moment na włączenie się do zabawy. Należy uważnie prześledzić organizację i własności jednostek wchodzących w skład powierzonego nam związku taktycznego, aby w późniejszym czasie móc swobodnie (a co najważniejsze – odpowiednio do sytuacji) nimi dowodzić. Dzień i godzina fizycznego wejścia do akcji jest ustalany odgórnie. Po prostu przychodzi rozkaz i trzeba ruszać w pole, aby ściśle wypełnić powierzone zadanie. Odprawa jest szczególowa (wiadomości wywiadu, jednostki, cel, pogoda etc.) i zaznajamia gracza ze wszystkimi aspektami czekającej bitwy. Potem następuje etap rozlokowania oddziałów i „hajda na koń” (pancerny).
Bitwa jest naprawdę szybka (rozgrywa się praktycznie w czasie rzeczywistym) i wymaga bardzo zdecydowanego i zręcznego dowodzenia. Ponieważ twoją kwaterę główną stanowi uczestniczący w walce czołg, masz możliwość naocznego sprawdzenia nadchodzących komunikatów, czy wręcz udzielenia osobistego wsparcia zagrożonym jednostkom. W przydzielonym pojeździe typu Sherman dostępne są wszystkie stanowiska, w tym obsługa armaty głównej i karabinu maszynowego. Użyteczny jest też widok z tyłu, który na moment pozwala odetchnąć od klaustrofobicznych doznań człowieka zamkniętego („zapuszkowanego”?) w stalowej puszce. Ze względu na fakt, że efektywne kierowanie pojedynczym czołgiem, celowanie, strzelanie i dowodzenie (niekiedy bardzo wieloma) innymi oddziałami nie jest możliwe do wykonania w tym samym czasie przez jednego człowieka, w grze 1944 Across The Rhine zastosowano bardzo rozbudowany, ale przez to inteligentny i dający sporo możliwości, system wydawania rozkazów. Ze znacznym wyprzedzeniem, dla wybranych oddziałów, można zdefiniować kierunek, formację i sposób (w zasadzie pewien profil postępowania, których jest naprawdę dużo) ich zachowania w razie natrafienia na nieprzyjaciela. Należy w tym miejscu zwrócić uwagę, że rozkazy w typie: opóźnianie, skoncentrowana obrona, macanie czy utrzymać pozycję są czymś, czego darmo szukać w wielu markowych grach strategicznych. Dostępna jest kompresja czasu pozwalająca zaoszczędzić drogocenne minuty, która jest tak zdefiniowana, że działać może tylko podczas jałowych momentów bitwy (w okresie, gdy żadna nasza jednostka nie jest uwikłana w walkę).
W grze 1944 Across The Rhine cieszy fakt nadania oddziałom pewnej osobowości, która na ekranie procentuje dosyć naturalnym i ciekawym sposobem zachowania się poszczególnych jednostek w wielu różnych sytuacjach. Doskonale, wręcz namacalnie, zostało przedstawione pole bitwy z okresu drugiej wojny światowej. Tak jak w niewielu innych grach strategicznych tego rodzaju, można w niej odczuć realizm i ogromny żywioł walki, która tylko teoretycznie toczy się według ustalonych przez nas reguł.