Świetny pomysł i dobrą realizację przyćmiły nieco kłopoty (o których wspomnę na koniec), jakie pojawiły się w wielu, odosobnionych, ale jednak nazbyt licznych, przypadkach podczas eksploatacji dysków z pierwszej serii Momentus XT firmy Seagate, wspominanych przez mnie w lipcu zeszłego roku. Pomysł idealny: dyski twarde, które łączyć będą pojemność i cenę dysków magnetycznych z szybkością dysków SSD. W świetle udostępnionych parametrów XT wypada bardziej niż obiecująco. Zastosowanie 4GB pamięci Single Level Cell wykonanej w technologii NAND Flash (szacuje się, że SLC jest do 3-4 razy szybsza od MLC), która poddana wieloletnim testom zapisu nie powinna ulec jakiejkolwiek degradacji przez okres pięciu lat, oraz dodatkowo świadomość, że pamięć ta jest tylko swoistym buforem i nawet w razie jej awarii wszystkie dane są i tak zapisane na talerzu powodują, że Momentus XT to wyjątkowo szybki i niezawodny dysk hybrydowy.
Dysk, który dzięki swej koncepcji technologicznej i przemyślanej konstrukcji w sposób znaczny i co najważniejsze naprawdę odczuwalny dla użytkownika, potrafi przyspieszyć działanie każdego komputera. Dlaczego 4GB zamiast np. 8 lub 16? Dlatego, że według producenta jest to optymalna wielkość pamięci do zastosowania w komputerze osobistym, która z jednej strony pozwala na nieznaczne podniesienie ceny a z drugiej na wykorzystanie tej pamięci do wykonania najczęściej wykonywanych operacji czy na przykład przyspieszenia startu systemu. Nawiasem mówiąc dyski te kierowane są przede wszystkim do wymagających użytkowników, którzy pracują na mobilnych stacjach roboczych, zajmują się obróbką materiałów multimedialnych czy po prostu grają w najnowsze gry, wymagające odpowiedniej wydajności całego sprzętu.
Jak to działa? Sercem dysku hybrydowego nie jest już tak naprawdę silnik nadający pożądaną prędkość obrotową i jakiś sprawny mechanizm zarządzający i optymalizujący ruch danych, ściśle współpracujący z pamięcią podręczną, popularnym „keszem”. Środek ciężkości zdecydowanie przesunął się w stronę rozwiązań informatycznych, odpowiedniej armii algorytmów odpowiedzialnych za permanentne śledzenie poczynań użytkownika i taki dobór parametrów (zbioru podczytywanych danych, umieszczanych w sektorze pamięci SSD), które zaowocują najlepszą wydajnością. Software po raz kolejny bierze górę nad hardware, co oczywiście, zupełnie nie dziwi. Nadmiernie rozdmuchana marketingowo technologia samouczenia się napędu, to naturalnie mechanizm znany i stosowany od lat, jednak inżynierowie spod znaku Seagate jako pierwsi zmierzyli się z optymalizacją i kierowaniem ruchem na taką skalę – skalę wielokrotnie przewyższającą dotychczasowe działania, na potrzeby czego trzeba było opracować nową strategię, czyli tak naprawdę nową gamę algorytmów.
Wartym podkreślenia jest fakt, który mnie osobiście przypadł bardzo do gustu, że przy produkcji serii XT producent nie zastosował jakichś dziwacznych skrótów, na przykład nie zastosował dysków o prędkości obrotowej 5400 obr/min tylko poszedł na całość (oczywiście patrząc przez pryzmat popularnych napędów do urządzeń przenośnych) i wykorzystał konstrukcje o prędkości obrotowwej 7200 obr/min (przy zachowaniu przyzwoitego poziomu głośności napędu, co nigdy nie było łatwe, w przypadku szybkich napędów). Myślę, że tylko w ten sposób można było osiągnąć możliwość przyspieszenia pracy całego systemu nawet o kilkanaście procent (Seagate podaje cyfrę 17, ale jest to wynik tak wielu parametrów przy zachowaniu układu tak wielu innych czynników, że ciężko jest tu mówić o jakichś sztywnych wartościach) a startu systemu (na przykład Windows 7) nawet o kilkadziesiąt procent (do 40 % według producenta).
Seagate Momentus XT jest oczywiście przeznaczony do zastosowania w dowolnym komputerze z dowolnym systemem operacyjnym. Z racji wykorzystanej podstawy konstrukcyjnej (wydmuszki typowych mainstreamowych dysków producenta o prędkości 7200 obr/min) dysk ten posiada wszystkie atrybuty standardowego, dwu i pół calowego dysku magnetycznego tej klasy, czyli wspomniany poziom głośności, zuzycie energii, przewidywany poziom wadliwości czy systemy zabezpieczeń (przed upadkiem etc.).
Tak więc, za cenę niemal trzykrotnie mniejszą uzyskujemy podobną wydajność przy zachowaniu olbrzymiej pojemności? Chyba tak i prawie tak. Byłbym skłonny do bardziej przychylnych i jednoznacznych osądów, gdybym nie wiedział o problemach jakie napotykają użytkownicy (na przykład zbyt częste wyłączanie się napędów – parkowanie głowicy generujące nieprzyjemne odgłosy, niepotrzebne opóźnienia przy próbie odczytu większych partii danych a w skrajnych przypadkach nawet zawieszanie się systemu, czy nadmierne nagrzewanie się napędów). Co ciekawe Momentus XT jest w tych niedomaganiach bardzo szczodry, otwarty i tolerancyjny – nie preferuje żadnego konkretnego systemu czy producenta sprzętu. Narzekają zarówno użytkownicy laptopów ze znakiem Dell, Acer czy Lenovo jak i Apple. Oczywiście, ze względu na ogromną rzeszę zadowolonych użytkowników oraz wysiłki producenta, aby jak najszybciej załatać występujące niedogodności (nowy firmware) to mogę rzec, że ten ciekawy produkt ma swoją drugą szansę, drugi start, który, miejmy nadzieję, ugruntuje zasadność takiego rozwiązania poprawnym działaniem i dobrą ceną. A skoro o cenach mowa: Seagate Momentus XT sprzedawany jest w rozmiarach 250, 320 oraz 500 GB w cenach wynoszących odpowiednio 360, 390 i 470 złotych. Gwarancja producenta na ten dysk wynosi 3 lata.