Cywilizacja II
kategoria: strategia
Ach, cóż to była za gra! Niezależnie od rodzaju posiadanego komputera, wrodzonych zdolności i predyspozycji, talentu i sprytu, wiedzy i wyczucia, CYWILIZACJA wciągała, pochłaniała, wsysała i miażdżyła nasze umysły bez względu na porę dnia, czy nocy. I jeśli już wytwór Sida Meiera dopadł kogoś na dobre – nie liczyły się małżeńskie obowiązki, zobowiązania wobec kochanek czy koledzy „od kufla”. Ci ostatni zresztą mieli pewne, ściśle określone prawo bytu, pod warunkiem wszakże zachowania względnej ciszy i powagi podczas spokojnego siorbania złocistego napoju w rogu naszego pokoju. Tylko oczy. Tylko nasze i ich oczy mogły do woli poruszać się i buszować po ekranie monitora w poszukiwaniu D R O G I…
Cudowne, absolutnie wspaniałe zjawisko zwane CYWILIZACJA odżyło na nowo! Firma Microprose wydała CYWILIZACJĘ II – ostateczną (i zarazem najbardziej rozwiniętą i rozbudowaną) wersję tej jednej z najbardziej znanych i najlepiej sprzedających się gier strategicznych w historii. Ten program to nie żadne kolejne popłuczyny świetnego pomysłu w rodzaju Kolonizacji – to śmiała, stworzona z dużym rozmachem i dbałością o detale nowa realizacja doskonałej idei. Oczywiście Cywilizacja II to nadal stara, poczciwa Cywilizacja, którą znamy i kochamy. W tym zresztą fakcie (ideowej kompatybilności w dół) ukryta jest spora dawka przewrotnej refleksji. O ile bowiem stara gra zachwycała wytrawnością samego zamysłu autora i sposobem gry, a zupełnie przeciętna była pod względem oprawy graficzno-dźwiękowej, o tyle najnowsza wersja została stworzona jak gdyby w celu dopisania ostatniego rozdziału ogólnie szanowanego dzieła. Można polemizować na temat różnych aspektów samej rozgrywki, wprowadzonych zmian i ulepszeń, nie można natomiast dyskutować o całej reszcie… Mnóstwo filmików, doskonałej grafiki, muzyki i dźwięków. Multimedialne możliwości dzisiejszego sprzętu stworzyły bazę dla kreowania odpowiedniego tła i klimatu powstających produktów. Nowa wersja Cywilizacji wykorzystuje ten fakt (oraz system Windows) bez reszty.
Pamiętacie obracającą się (amiganci – nie obracającą się) kulę ziemską wprowadzającą nas w świat gry, w dziewiczej Cywilizacji? Nie ma już jej. Nie ma kuli. Jej miejsce zajęło bardzo sugestywnie skonstruowane intro, które poprzedza cały szereg spodziewanych i niespodziewanych rzeczy jakie następują zaraz po nim. Ponieważ układ i sposób rozegrania gry pozostał ten sam, warto więc omówić inne elementy: jej nowy wygląd, dostępne opcje i możliwości. Po dokonaniu wyboru języka w jakim chcemy się komunikować z komputerem wyświetlają się główne okna programu oraz opcje startowe, i od tego też momentu, aż do kilku następnych uruchomień gry, odkrywać będziemy (częstokroć głęboko zakamuflowane) zmiany i innowacje jakie zostały wprowadzone w nowej Cywilizacji. Każdy kto widział „Legions” czy „This Means War”, doskonale orientuje się, jak mniej więcej wygląda strategiczna gra odwzorowująca plac boju w rzucie izometrycznym i wciśnięta w windowsowe okienko. Nie jest to nic nowego i pytanie tylko brzmi jak to cudo „chodzi”? Cywilizacja II – znakomicie. Naprawdę w porządku. Miejsce naszych zmagań może być przybliżane i oddalane, tak że wielkość głównego ekranu gry można ustawić sobie zależnie od potrzeb. Figurki symbolizujące dane jednostki w zasadzie przestały „symbolizować” a po prostu je przedstawiają. Są stosunkowo duże, wyraźne i bardzo starannie oraz czytelnie pokazane. Nie sposób pomylić czołgu z działem samobieżnym, czy strzelców alpejskich (tak, tak, ale o tym potem…) ze zwykłą piechotą. Sterowanie oddziałami może odbywać się za pośrednictwem myszy lub klawiatury z zachowaniem rzecz jasna działania wszystkich skrótów klawiszowych z poprzedniej wersji. Rzeźba terenu, rzeki i góry, miasta, sceny walki, a nawet odkrywanie i eksploracja zdobytych terenów – to wszystko wygląda inaczej! Nieporównanie ciekawiej i barwniej, zachwycająco ładnie i miło. Cywilizacja II ma bardzo rozbudowane menu, uzbrojone we wszystkie dobrodziejstwa jakie możemy sobie wymarzyć (jakich mogło nam brakować w starej grze). Wszystkie panele i okna wyświetlane podczas gry wyglądają doskonale (zwłaszcza w Windows 95) i oferują niebywały komfort i prostotę obsługi. Nareszcie dostępna jest muzyka, aż dziewięć wspaniałych melodii, różniących się między sobą tematem i stylem. Od głęboko dalekowschodnich dźwięków, poprzez muzykę klasyczną do brzmień bardziej nowoczesnych. Menu gry pozwala na ustawienie szybkiego przesuwania jednostek i całego szeregu innych praktycznych opcji, z których kilka warto wymienić w nawiązaniu do poszczególnych sekcji menu, w których są zawarte. I tak, opcje grafiki proponują nam włączenie Pokoju Tronowego (zamiast nieodżałowanego Pałacu), który będzie przypominał nam to, kim jesteśmy i jak nas widzą poddani; animowanych Heraldów oraz filmy o cudach świata, których nie oglądanie podczas rozgrywki byłoby czystą profanacją. Zestaw raportów o posiadanych miastach zawiera dziesięć niezmiernie istotnych opcji, które poza informowaniem na bieżąco o ich stanie i kondycji, potrafi w porę powiadomić nas o wszelkich kłopotach, jakie zaistniały, lubo też ostrzec przed kłopotami jakie mogą zaistnieć w najbliższej przyszłości (analityka górą!). Jeśli już o miastach mowa, to rzeczą, która natychmiast rzuca się w oczy jest świetnie uzupełniony i usprawniony system zarządzania nimi. W nowej Cywilizacji można już spokojnie zostawić miasto pod opieką doradcy wojskowego lub cywilnego (lub obydwu naraz – najbardziej optymalne i wydajne rozwiązanie w początkowym i średnim okresie gry), którzy przy ustawionej funkcji „Auto” będą samodzielnie troszczyć się o rozwój i obronę danej osady. Nawiasem mówiąc wejście do jednego miasta, pozwala teraz w bardzo wygodny sposób doglądać rozwoju pozostałych. Ciekawą sprawą była Civilopedia. Tutaj jest ona obecna, ale niewiele zostało w niej ze starego opracowania, została upiększona o całe multimedialne bogactwo. Ilość i różnorodność dostępnych jednostek jest oszałamiająca. Ponad pięćdziesiąt rodzajów figurek, reprezentujących wszystkie znane nam z historii i teraźniejszości formacje wojskowe, w tym takie rodzynki jak Marines, spadochroniarze, partyzanci (niezwykle użyteczni – działają na podobnych zasadach jak dyplomaci, tylko mogą jeszcze do tego kąsać, mocno kąsać…), fanatycy (postać wyobrażająca te oddziały mówi wszystko o ewentualnym pochodzeniu i genezie pomysłu), niewidzialny myśliwiec i bombowiec oraz wspomniani już wyżej strzelcy alpejscy. Wszystkie jednostki, ich zastosowanie i sposób powstawania, są doskonale scharakteryzowane i opisane z uwzględnieniem historycznych uwarunkowań i (w przypadku nowoczesnych rodzajów wojsk) dzisiejszych realiów. Jedną z najbardziej rozwiniętych sekcji menu jest część poświęcona sztuczkom, ułatwieniom i oszukaństwom. Ten, stworzony przez autorów z premedytacją, istny raj dla zapiekłych oportunistów jest w opisywanej grze czymś więcej niż tylko perfidnym ułatwieniem dla słabeuszy i kołem ratunkowym dla zagubionych. Pozwala bowiem nie tylko bez problemu wygrać każdy scenariusz (zniszczenie jakiejś cywilizacji, darmowe wybudowanie potrzebnej jednostki czy nawet zmiana akwenu wodnego na ląd stały – no problem), ale także, w wolnej chwili na przykład, prześledzić i docenić ogromne bogactwo możliwości gry, jej strukturę, logiczne zależności i dużą dozę praktycznych informacji z wielu dziedzin jakie w sobie zawiera. Podczas startu gry jest do wyboru wcześniej przygotowany świat (Europa, Grecja, Pacyfik i kilka innych „światów” oznaczonych po prostu kolejnymi cyframi) oraz dwa, bardzo pieczołowicie przygotowane scenariusze, które są naprawdę dużą niespodzianką i plusem nowej Cywilizacji. Po wybraniu jednego z nich (Rzym lub Druga Wojna Światowa!!!) większość z nas, przynajmniej przez moment dozna chwili dezorientacji. Oto przed naszymi oczodołkami następuje zderzenie kilku rzeczy: czegoś na kształt SimCity, czegoś na kształt przyzwoitej, wojennej gry strategicznej i czegoś na kształt Cywilizacji. Oczywiście ani system sterowania, ani inne techniczne aspekty samej gry nie zmieniają się, ale poprzez bardzo precyzyjnie przygotowany grunt i wyznaczone cele, TA cząstka najnowszej CYWILIZACJI zasługuje na najwyższe uznanie i kilka słów streszczenia. Scenariusz czasów wielkiego Rzymu jest zawieszony w przedziale od 278 roku przed naszą erą do roku 28. Był to bardzo „soczysty” okres w dziejach ludzkości, pełen wojennych wypraw, walk, grabieży i gwałtu, które to czynniki, w mniejszym lub większym stopniu, objawiają się na ekranie, tak, że w grze, te kilkaset lat jest okresem nie mniej pikantnym, niż miało to miejsce w rzeczywistości (Hannibal, Scipio, Vercingetorix). Druga Wojna Światowa rozpoczyna się w czerwcu 1940 roku i trwać może maksymalnie do grudnia 1947. Niemcy rwą się do zajęcia Paryża. Churchill ostatnią nadzieją Europy. Rosyjski niedźwiedź śpi. Czy pakt Ribbentrop-Mołotow zabezpieczy Wschodnią flankę Wielkiej Rzeszy? Czy germańskie ciągoty do powiększenia przestrzeni życiowej zaprowadzą Niemców na rosyjskie stepy? W tym scenariuszu można wcielić się w Hitlera, Stalina i Churchilla (nawet Franco lub Petaina), albo pozostać tajemniczym „Przywódcą neutralnego państwa” – co jest bardzo intrygującym i wiele obiecującym „pląsaniem na zawieszonej wysoko nad przepaścią linie”. Co ciekawe, każdy z wymienionych przywódców może w grze być k o b i e t ą (Kopernik był kobietą, więc Churchill też może…), co jest jakością samą w sobie. Obydwa scenariusze są bardzo rozbudowane, aczkolwiek Rzym można z czystym sumieniem polecić nawet początkującym. Podczas startu każdej nowej gry istnieje możliwość własnoręcznego definiowania głównych reguł , co może okazać się bardzo chwalebną rzeczą dla tych, którzy z Cywilizacji pragną wycisnąć jak najwięcej dla siebie. Jeżeli natomiast ktoś chciałby się pokusić o „ułożenie” gry od podstaw, zawsze może wybrać opcję „Customize World”, gdzie zdefiniować można dosłownie wszystko, na przykład: rozmiar świata (od 40×50 kwadratów do 75×120); wielkość lądu stałego i jego formę (archipelag, kontynenty, zróżnicowany); klimat i temperaturę; czas rozpoczęcia; stopień trudności (sześć stopni); ilość cywilizacji biorących udział w rozgrywce; oraz między innymi poziom aktywności barbarzyńców (niespokojne plemiona, wędrujące bandy, wściekłe hordy…). Jedną z ostatnich rzeczy jakie możemy zrobić, to wybór własnej nacji. I tutaj kolejna niespodzianka. Dwadzieścia jeden możliwości, wśród których brylują (oprócz tych „żelaznych”, znanych z poprzedniej wersji) Wikingowie, Japończycy i … Siuksowie! Jeżeli zdecydujesz się zagrać tymi ostatnimi będziesz miał okazję rządzić jako Siedzący Byk (warto zwrócić uwagę na proponowane nazwy miast, to jest dopiero prawdziwy melanż historyczno-geograficzno-językowy!). Na pochwałę zasługuje zawarty w pakiecie, specjalnie przygotowany, edytor map, który pozwoli wyszaleć się niezaspokojonym i, być może, doznać jakichś jeszcze silniejszych wrażeń, niż te przygotowane przez autorów gry.
CYWILIZACJA II ma nam do zaoferowania wiele ciekawych rzeczy, zarówno tych dużych jak i małych. Walka Churchillem-kobietą z całą armią faszystów, z pewnością może ukontentować wielu, zdegustowanych poziomem komputerowych „podrobów”, graczy.