Chaos literalnie nie musi być wcale chaosem a tylko… kolejnym chwytliwym hasłem reklamowym. Tak tez jest według mnie z najnowszym i najdroższym gryzoniem przeznaczonym do zastosowania w grach, czyli myszką Logitech G900 Chaos Spectrum.
Ta lekka, futurystycznie wyglądająca mysz, która może pracować zarówno na uwięzi jak i bezprzewodowo zadziwia parametrami i możliwościami. Co ciekawe jej bryła i sposób obsługi (lewo/prawo ręczni gracze) może ulegać częściowej zmianie poprzez zamianę miejscami okładziny z panelem z przyciskami. Nie to jednak stanowi o jej potędze a wspomniane powyżej możliwości przetwarzania rzeczywistości w wirtualność, czy bardziej rzeczowo mówiąc, gestów dłoni i kliknięć na ruch i akcję sterowanych w grach postaci lub dowolnych obiektów.
Bezprzewodowe połączenie w paśmie 2.4GHz nie jest już żadną nowością, ale gwarantuje skuteczną eliminację opóźnień, co w zestawieniu z 1ms odświeżaniem położenia, wagą tylko 107 gram oraz jednym z najlepszych czujników optycznych Logitecha pozwala na naprawdę płynne i odbywające się w czasie rzeczywistym odtworzenie każdej reakcji sterującego w grze komputerowej.
Poza całą gamą bzdetów w rodzaju sterowalnego koloru podświetlenia i upiększenia tego skądinąd prostego urządzenia, jakim od dekad jest komputerowy manipulator zwany myszką, na wspomnienie zasługuje jej kształt, który odbiega od tradycyjnych łezek, starannie profilowanych kleksów czy stylizowanych nerek. Drapieżny, przypominający statek kosmiczny obcych kształt, niesamowite kółko oraz przyciski zostały tak zaprojektowane by móc chwytać to urządzenie w bardzo różny sposób, czasem niemal niedbale czy nonszalancko i osiągać zamierzony efekt, czyli doskonale poruszać się w świecie bitów i spritów.
Myszka może pracować do 36 godzin na jednym naładowaniu, oczywiście grać można cały czas, ponieważ połączenie USB automatycznie przekształca ją z wersji bezprzewodowej w przewodową, w której to roli G900 Chaos Spectrum sprawdza się równie dobrze. Dla uzyskania pełni bajeru (stworzenia indywidualnych profili użytkownika) potrzebne jest oczywiście dedykowane oprogramowanie producenta (Logitech Gaming Software), ale to jest standardem praktycznie wśród wszystkich najlepszych dostawców.
Nie muszę chyba nikogo przekonywać do zakupu myszek ze znaczkiem Logitech. Z obecnie dostępnych gamingowych pozycji, poczynając od G103, G302, G402, przez G510, G600, G700 czy G810 aż do opisywanej G900 czy G910 – według mnie wszystkie warte są swojej ceny, chociaż te najnowsze czy (teoretycznie) najlepsze wydają się w naszych polskich realiach stanowczo zbyt drogie. Wydanie prawie ośmiuset złotych na myszkę do komputera, na myszkę do komputera…