Zmierzch dotychczasowych bogów pamięci masowych odbywa się na naszych oczach. Tak naprawdę trwa już okres zaawansowanej agonii napędów magnetycznych, które przyzwyczaiły nas do swojej obecności w komputerach osobistych, serwerach i wszelkiej maści urządzeniach przez ostatnich kilkadziesiąt lat. Dyski SSD wkroczyły na salony już lata temu, potem zagościły pod strzechami by w dniu dzisiejszym stać się normalnością, czyli standardem, który pozwala na coraz szybsze przesyłanie danych, a co za tym idzie, na coraz większy komfort dla każdego użytkownika. Nie jest istotne, czy zależy ci tylko na szybkim starcie systemu, błyskawicznym wybudzaniu ze stanu uśpienia, jak najkrótszej obróbce danych video czy ogólnej mocy jednostki by wydajniej i przyjemniej grać w gry – w obecnym stanie rzeczy, pamięć odgrywa w tej kwestii jedną z kluczowych ról i naprawdę warto mieć coś porządnego pod maską.
Dyski półprzewodnikowe żyją i rozwijają się od samego początku, od momentu wprowadzenia do masowej sprzedaży. Wykorzystywały i wykorzystują zarówno stare standardy i protokoły jak i zupełnie nowe, coraz bardziej w tyle za sobą pozostawiając stare magnetyczne napędy. Na nic zdadzą się wszelkie zabiegi, pomysły na hybrydy i na nowe układy przyspieszające szybkość – magnetyczne dyski talerzowe, występujące w obecnym kształcie technologicznym, są już historią, zamkniętym rozdziałem.
Na niwie nowości warto wspomnieć zatem o najnowszym bobasie Kingstona, czyli KC1000 NVMe. Powstanie i promocja tego produktu w dobry sposób (tak przynajmniej mnie się wydaje) kształtuje rynkowy standard. Dysk SSD KC1000, nie dość, że oparty jest na najnowszej technologii (połączenie szyny PCI-E z NVM Express) to oferowany jest w dowolnym formacie, to znaczy można go podłączyć do sprzętu za pośrednictwem standardowego złącza M.2, w gnieździe PCI Express w wersji M.2 2280 lub w formie karty rozszerzeń HHHL. I tak być powinno. W końcu użytkownicy posiadają rozmaite sprzęty i nawet najnowsze platformy, obsługujące natywnie NVMe (to wymóg, który w ostateczności można zastąpić jakąś protezą w formie karty rozszerzeń) mogą mieć różne możliwości podłączenia pamięci masowej.
Naturalnie KC1000 oferowany będzie w różnych pojemnościach, na start od 240 do 960 GB a jego cena z pewnością będzie wysoka… tak jak jego możliwości. Ograniczona gwarancja na ten produkt wynosi 5 lat i w tym momencie wartą wspomnienia jest specjalna aplikacja Kingstona pozwalająca monitorować zużycie pamięci Kingston SSD Manager (http://www.kingston.com/pl/support/technical/ssdmanager). Jak informuje producent, w najprostszym zastosowaniu stan dysku ilustrowany jest za pomocą punktów procentowych, czyli: „wskaźnik zużycia nowego, nieużywanego produktu wynosi sto (100), natomiast w przypadku produktu, który osiągnął limit wytrzymałości programowych cykli kasowania wartość tego wskaźnika jest równa jeden (1).”