Nieco duży i niezgrabny. Nieco przestarzały technologicznie i dosyć ciężki. Lenovo G560 to notebook (wspominany przeze mnie w listopadzie zeszłego roku) o matrycy wielkości 15,6 cala, który sprzedawany był w wielu wersjach, ale w zasadzie niezależnie od parametrów technicznych był i jest to komputer przenośny klasy „wejściowej”, dobrze nadający się i sprawdzający w zastosowaniu do domowych i amatorskich poczynań i nic więcej. Ani konstrukcja, ani jakość wykonania nie pozostawiają złudzeń co do możliwości zastosowania tego notebooka i tak po prostu należy go przyjmować.
Każda szanująca się firma ma takie modele i bardzo dobrze! Kiedyś trzeba zacząć przygodę z komputerem, czasem nie potrzeba żadnych zaawansowanych możliwości ani specjalnej mocy czy wytrzymałości sprzętu, aby spełniał swoje zadanie, a czasem po prostu i zwyczajnie brakuje środków. Jeśli jakakolwiek z wymienionych w tym akapicie rzeczy ma miejsce, śmiało można sięgnąć po laptopa klasy entry level i w przypadku Lenovo G560 raczej nikt nie powinien być zawiedziony.
Lenovo G560L to solidne 2,7 kg wypełnione podstawowym zestawem złącz i interfejsów (brak czytnika kart pamięci Flash), procesorem Intela starszej generacji (Intel Pentium Dual-Core Mobile T4500 2,3 GHz o częstotliwości szyny FSB wynoszącej 800MHz), doposażonego w pamięć RAM wielkości 2048 MB (SODIMM DDR3 o częstotliwości szyny pamięci 1066 MHz), dysk pojemności 500 GB, zintegrowaną kartę grafiki (Intel Graphics Media Accelerator 4500M), kamerkę internetową, mikrofon, głośniki oraz wyjście do podłączenia dodatkowego monitora lub projektora (15-stykowe D-Sub) żeby wymienić najważniejsze elementy.
Tak jak wspomniałem, ekran G560 to 15,6 calowa błyszcząca matryca (TFT WXGA LED VibrantView o rozdzielczości 1366 x 768), która słabo spisuje się podczas pracy w jasno oświetlonym światłem naturalnym biurze z arkuszami kalkulacyjnymi, ale za to bardzo dobrze wieczorową porą, w domowym zaciszu, podczas oglądania filmu czy teledysków. Waga w zestawieniu z wymiarami tego laptopa (381 mm szerokości na 245 głębokości i 26,5-36,2 mm wysokości) nie predestynują tego komputera przenośnego do roli szczególnie „przenośnego” komputera, ale pozwalają jednak używać go w różnych miejscach i sytuacjach. Bardziej od gabarytów obawiałbym się zresztą odblasków ekranu, które w szczególnie niesprzyjających okolicznościach (nasłoneczniony pokój, jaskrawe ubranie) mogą skutecznie utrudnić lub znacznie uprzykrzyć możliwość jakiejkolwiek pracy.
Wspominam o Lenovo G560 tylko i wyłącznie z jednego względu – jego obecnej ceny. Notebook ten, w opisywanej konfiguracji i bez systemu operacyjnego (nie wspominając o fabrycznie zainstalowanym DOSie) można w chwili obecnej kupić za jedyne 1290 złotych i jest to jakaś propozycja. Nie wiem, co prawda, czy nie rozsądniej jest kupić nieco droższą wersję tego laptopa (oznaczenie G565 z procesorem AMD AThlon II Dual Core P340 i kartą grafiki ATI MObility Radeon HD 5470 w granicach 1600 złotych) z Windows 7 Home Premium na pokładzie, ale to już kwestia nieco bardziej religijna i kulturowa niż zwykła kalkulacja potrzeb i ceny. Gwarancja na te sprzęty wynosi przyzwoite 24 miesiące.