Doskonały design, niezwykle niska waga, bardzo kompaktowe rozmiary i świetna, choć błyszcząca, matryca czynią z tego nowego ultrabooka łakomy kąsek dla wszystkich ultramobilnych ludzi. Jednak czy ten nowy zawodnik pierwszej ligi ultrabooków (rozmiar ekranu 11 i 13 cali) to nowa wspaniałość na miarę Lenovo X1, czy tylko marketing w zalewie high tech?
Sony niemal od zawsze znane było z doskonałego designu i świetnej jakości swoich produktów. Na wielce obiecujące, acz wiecznie niespokojne i czasem burzliwe wody komputerów przenośnych, znany na całym świecie koncern wszedł gładko i w dobrym stylu pod koniec ubiegłego stulecia, bodajże w 1997 roku. Od samego początku nie było istotne czy VAIO to jest coś dziwnego co mogło urodzić się jako dziecko idei Video Audio Integrated Operation, czy jest to może tylko wybryk giganta – ważne było, że jest to produkt marki SONY, że jest to bardzo ładne, bardzo dobrze wyposażone i bardzo dobrej jakości. I w zasadzie przez lata nic się nie zmieniło, poza dużo większą dostępnością wyrobów z naklejką SONY za sprawą relatywnie znacznie niższych cen niż przed laty – VAIO (od kilku lat już Visual Audio Intelligence Organizer) to synonim dobrego smaku i (zazwyczaj) udany mariaż piękna i jakości. Z mocą laptopów tego producenta bywało i bywa różnie, czego dyskusyjnym przykładem jest niestety i to ostatnie (a jakże: śliczne i dobre jakościowo) dziecko w postaci opisywanego VAIO PRO.
Ten jeden z najlżejszych (waga 1kg), jeśli nie najlżejszy podczas marketowych narodzin notebook, wyposażony jest standardowo w procesor i5, 4GB pamięci RAM, dysk SSD 128GB oraz zintegrowaną kartę grafiki w postaci Intel HD Graphics 4400. Oczywiście na świecie (u nas za niedługo również) można zakupić ten model z procesorem i7 oraz większą ilością pamięci RAM, czy dyskiem, ale najważniejszy wybór stoi przed potencjalnym użytkownikiem w postaci wyboru rodzaju ekranu: dotykowy czy tradycyjny? IPSowa matryca nowej linii SONY Triluminos jest po prostu świetna, natomiast błyszcząca powłoka oraz (w przypadku ekranu dotykowego) nie do końca stabilny ekran (rusza się jak każdy inny podczas nieco żywszego dotykania) mogą nieco sfrustrować bardziej tradycyjnego użytkownika komputerów osobistych. Oczywiście jest to domena większości laptopów o niezbyt pancernej obudowie, konstrukcji oraz mizernych gabarytach, ale jeśli ktoś chce wycisnąć z Windows 8 tyle, ile zamarzyli sobie jego tworcy, to może jednak warto spróbować swoich sił w „dobrym” i niewinnym dotykaniu…
Komputerek jest maksymalnie odchudzony, odchudzony do tego stopnia, że w obrysie obudowy (tak naprawdę oczywiście na płycie głównej) nie zmieściła się tradycyjna sieciówka, czyli stare jak świat gniazdo RJ45. Sony wykazał jednak nie byle jaką inwencję w tej materii, słusznie zdając sobie sprawę z tego, że jest troszkę za wcześnie, żeby łatwo wywinąć się z takiego braku w świecie twardego PC i zastosował sprytny manewr z gniazdem sieciowym umiejscowionym w zasilaczu, który jednocześnie jest…routerem wifi.
Nieco przesady zawarte w upychaniu tego modelu do jak najmniejszych gabarytów i wagi, pokazało język w postaci wysokiej, ale wydawać by się mogło nie najwyższej wydajności tego modelu. Mimo zastosowanych niskonapięciowych procesorów, które z natury rzeczy nie są demonami mocy, inteligentne systemy komputera dbają o to, by przy wzrastającym zapotrzebowaniu na moc obliczeniową śliczny laptop się nie za nadto spocił obniżając na przykład taktowanie procesora czy karty grafiki. Manewr ten jest oczywiście jak najbardziej standardowy i niemal tak powszechny jak efekt cieplarniany, ale w tym właśnie miejscu pojawiają się różne subtelne różnice w wydajności pomiędzy tworami poszczególnych producentów czy konkretnych linii komputerów.
Gabaryty SONY Vaio Pro nie przechodzą też podstawowego testu trzymania laptopa w jednej ręce – komputerek bardzo się wygina i mimo, że gospodarzem domu jest w znamienitej części włókno węglowe, można poczuć pewien dyskomfort i może lepiej jednak otwarty i pracujący notebook podnosić trzymając go w obu dłoniach.
Mała ilość interfejsów może prowadzić do pewnych problemów (brak standardowego, biznesowego złącza D-Sub, czyli popularnego i nadal dominującego wyjścia na monitor czy projektor), czy pewien wybieg z możliwością podłączenia kabelka sieciowego, ale tak naprawdę nie ma co się czarować: jeżeli komuś zależy na jak najmniejszych wymiarach oraz wadze i porusza się we w miarę nowoczesnym środowisku technologicznym, najważniejszym medium pozostanie jednak łączność radiowa w tandemie z wydajnym złączem USB 3.0. Mimo niewielkiej pojemności wynoszącej 36Wh, bateria pozwala na przyzwoitą kilkugodzinną pracę (przy maksymalnym obciążeniu w granicach 2h, ale przy zrównoważonym planie wychodzi już około 5h).
SONY VAIO P z matrycą 11” lub 13” i dotykowym ekranem kosztuje w granicach 4 800 złotych, natomiast cena 13” z tradycyjnym ekranem wyniesie około 4 000 złotych.