Przypominana przy okazjach różnych, zwłaszcza a’propos najbardziej optymalnego działania dysków SSD, funkcja TRIM, warta jest słów kilku ze względu na… prostotę działania, swoisty powrót do tekstowego „commandline” w najnowszych wydaniu. TRIM ma zastosowanie tylko w przypadku systemu operacyjnego i dysku SSD, które obsługują tę komendę (na dzień dzisiejszy to najbardziej znane Windows 7/Windows Server2008 R2 i Linux). Co do dysków to w zasadzie tylko starsze dyski wymagają wgrania nowego firmware, ponieważ nowe w większości obsługują to polecenie. TRIM w skrócie polega na precyzyjnej i szybkiej komunikacji systemu operacyjnego i dysku, w ścisłej współpracy z kontrolerem oczywiście, w zakresie przesyłania informacji do SSD o nieużywanych blokach pamięci (na przykład po usunięciu plików). TRIM rusza do akcji w momencie wykrycia dysku SSD (prosta metoda polegająca na zbadaniu szybkości obrotowej dysku obsługiwanego przez system – jeśli wartość wynosi 0, system operacyjny rozpoznaje, że ma do czynienia z SSD i dezaktywuje standardowe programy defragmentujące, natomiast aktywuje funkcję TRIM). Komenda ta spisuje się świetnie w przypadku usuwania danych, powodując przyspieszenie optymalnego zapisywania danych na dysku, natomiast już w przypadku nadpisywania czy modyfikacji plików nie ma zastosowania, co powoduje, że przed wynalezieniem (a może tylko zaimplementowaniem) jakiegoś zbioru instrukcji lub zmiany metodologii zapisu TRIM można poczytywać jako bardzo użyteczną, ale jednak póki co, tylko protezę, a nie jakieś przełomowe rozwiązanie nadmienianego problemu.
TRIM – co to za zwierzę?
By Coalas|2016-12-10T14:13:46+01:0016/11/2009|Publicus, Świat i technologia|Możliwość komentowania TRIM – co to za zwierzę? została wyłączona