Vicky Cristina Barcelona – estetyka nade wszystko
Film miły i dosyć ciekawy, ale fabuła nieskomplikowana i wręcz mocno mydlana. Zastanawiam się, czy gdyby nie tych kilka wielkich nazwisk (Allen, Cruz, Johansson, Bardem) taki film nie przepadłby w otchłani innych mu podobnych lekkich pozycji. Dobrze się ogląda perypetie pewnego czworokąta, zwłaszcza z genialną, jak zwykle u Woodyego Allena, narracją w tle, ale „poza” świetną grą aktorów, bardzo estetyczną i dobrze zaprezentowaną scenografią nie ma w tym filmie żadnych przykuwających widza atrybutów. Nie ma seksu, nie ma nawet jakiegoś oczekiwania na seks, nie ma żadnej szczególnej gwałtowności czy mocnej dramaturgii, chociaż sprzeczki byłych kochanków w zalewie made in spain są przeurocze, zwłaszcza, że prezentowane w cudownie brzmiącym języku. Vicky Cristina Barcelona to kolejna obowiązkowa pozycja dla wielbicieli mistrza, ale również lekka propozycja dla ludzi potrzebujących odrobiny estetycznie poprawnej i przyzwoicie opowiedzianej miłosnej historii z moralnym pieprzykiem. Dla mnie największą wygraną tego filmu będzie urocza Rebecca Hall, która swoim ekranowym kuszeniem dorównała niemal etatowej kusicielce ostatnich lat, czyli M. Cotillard. Polecam ten film jako na wskroś nowoczesny film familijny dla dorosłych. Ma w sobie bit piękna i jakiejś pełzającej rozkoszy życia, która na troszkę pozostaje w nas, niezależnie od wieku czy ideologii.
Tylko lub aż 3 coalasy dla Vicky Cristina Barcelona.