Cieszące się zasłużoną dobrą sławą u użytkowników i cenione osobiście przeze mnie dyski Western Digital z serii Blue doczekały się nie tak dawno wersji SSD i to sprzedawanej zarówno w typowym formacie 2,5 cala (7 mm) jak i M.2 2280 do montażu w coraz cieńszych i mniejszych ultrabookach. Oferowane w pojemnościach 250 GB (380 zł), 500 GB (680 zł) oraz 1 TB (1290 zł) stanowią dobrze wyważoną (pod względem jakości, parametrów i ceny) alternatywę dla dobrze umocowanych już na rynku produktów firm takich jak Kingston, Intel, Samsung, Patriot, Corsair, Adata, itd.
Dyski te, zarówno pod względem osiągów transferu, średniego czasu między uszkodzeniami czy większości innych parametrów nie odbiegają od średniej innych producentów i (póki co) korzystając z dobrodziejstwa dobrej opinii wypracowanej przez całą armię doskonałych i tanich magnetyków spod znaku WD Blue są dosyć dobrze przyjmowane przez rynek. Do pełni szczęścia i powtórzenia sukcesu tradycyjnych napędów brakuje… obniżenia ceny, ponieważ dyski te, jak już wspomniałem powyżej, plasują się zdecydowanie w średnim zakresie lub nawet solidnym peletonie, jeśli chodzi o operacje zapisu/odczytu i biorąc to pod uwagę oraz stopień nasycenia rynku ich cena winna być chwalebnie niższa od dzisiejszej, by zyskały na masowej popularności.
Naturalnie, wszyscy kojarzą pojawienie się nowych dysków SSD od Western Digital jako skutek przejęcia przez nią firmy SanDisk, ponieważ samodzielne próby zaistnienia na rynku napędów półprzewodnikowych zakończyły się klapą.